fbpx

O mnie

Podczas gdy większość chłopaków w Polsce w połowie lat 90. interesowało się grą w piłkę na szkolnym boisku, dla mnie fascynujące były pisma komputerowe. Przez trzy lata prosiłem rodziców, żeby kupili mi mój pierwszy komputer. Mógłbym powiedzieć, że odkąd pamiętam w głębi serca wiedziałem, że technologia stanie się kluczem do naszej przyszłości; że byłem młodym uczonym, który wiedział, że będzie żył na krawędzi innowacji. Ale byłaby to po prostu bzdura. Będąc młodym chłopakiem nie myślałem o przyszłości świata, po prostu poznawanie komputerów i technologii sprawiało mi frajdę. Fajnie było napisać własnego trojana i zainfekować komputer mojego kuzyna, aby go szpiegować i uniknąć konsekwencji. Było fajnie do momentu, gdy mój tata zaczął się martwić, że zbyt wiele nocy spędzonych na surfowaniu w Internecie szkodzi mojemu zdrowiu i fizycznie odciął kabel od internetu nożem kuchennym. Sukces i porażka.

Podczas gdy większość chłopaków w Polsce w połowie lat 90. interesowało się grą w piłkę na szkolnym boisku, dla mnie fascynujące były pisma komputerowe. Przez trzy lata prosiłem rodziców, żeby kupili mi mój pierwszy komputer. Mógłbym powiedzieć, że odkąd pamiętam w głębi serca wiedziałem, że technologia stanie się kluczem do naszej przyszłości; że byłem młodym uczonym, który wiedział, że będzie żył na krawędzi innowacji. Ale byłaby to po prostu bzdura. Będąc młodym chłopakiem nie myślałem o przyszłości świata, po prostu poznawanie komputerów i technologii sprawiało mi frajdę. Fajnie było napisać własnego trojana i zainfekować komputer mojego kuzyna, aby go szpiegować i uniknąć konsekwencji. Było fajnie do momentu, gdy mój tata zaczął się martwić, że zbyt wiele nocy spędzonych na spędzaniu w Internecie i czytanie książki “Nowa Psychocybernetyka” (do dziś pamiętam tytuł) szkodzi mojemu zdrowiu i fizycznie odciął kabel od internetu… nożem kuchennym. Sukces i porażka.

Jeśli wyobrażasz sobie mnie jako bladego nastolatka pochylonego nad klawiaturą w słabo oświetlonym pokoju, cóż… to nie ja. Od zawsze kochałem rywalizować i, dzięki mojemu dziadkowi, od najmłodszych lat realizowałem się w sporcie. Konkretnie w karate i pływaniu. Lekcje prowadziły do zawodów, które przez pewien czas kończyły się niepowodzeniem. Ale gdybym nie przegrywał, nie nauczyłbym się, że, aby wygrać, trzeba włożyć w to wysiłek. Pod koniec liceum wygrywałem – w wielu zawodach. Smak zwycięstwa smakował zupełnie inaczej kiedy wiedziałem jaką drogę musiałem pokonać. Nie odnosiłem sukcesów, ponieważ byłem z natury utalentowany, wręcz odwrotnie- to porażki nauczyły mnie, że tylko ciężka praca i wytrwałość prowadzą do wygranej.

Zanim poszedłem na studia, rodzice przekonali mnie, żebym skupił się tylko na nich. Co za tym idzie, żebym zakończył swój pierwszy biznes. W ostatnich latach liceum założyłem własną firmę opartą na programach afiliacyjnych. Jedna z firm oferująca doładowania telefonów przez internet oferowała prowizję za polecenia zakupu doładowań do telefonów przez jej stronę. Na mojej liście mailingowej zgromadziłem 10 000 osób i regularnie zarabiałem prowizję polecając im różne produkty. Byłem młody, słuchałem moich rodziców. W ich oczach Internet nie był miejscem do zarabiania pieniędzy i robienia kariery. Jedyną słuszną drogą po szkole średniej było zdobycie papierka uczelni wyższej. Mieli prawo tak myśleć. Kiedy byli w moim wieku, nie mieli okazji pójść na studia i chcieli dla mnie jak najlepiej. Czułem, że muszę spełnić ich oczekiwania i skupić się całkowicie na studiach.

Moja pierwsza próba (uwaga, spoiler) na studiach rozpoczęła się na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, gdzie zapisałem się na wymarzony, przyszłościowy kierunek: Advanced Materials and Nanotechnology. Niestety, pomimo mojego nowo odkrytego talentu do chemii, moje zdolności matematyczne i fizyczne były bardzo słabe. W trzecim semestrze mój brak postępów i trudne rozstanie z dziewczyną zrujnowały moje zdrowie psychiczne do tego stopnia, że zdecydowałem się porzucić studia.

W skrócie: tym razem dotarłem do egzaminów ostatniego semestru. W ramach odstresowania się przed sesją, zdecydowaliśmy się z Karoliną zarezerwować weekend w warszawskim hotelu Marriott. Był on dla nas synonimem luksusu, o którym marzyliśmy. Od razu zakochaliśmy się w przepychu tego miejsca. Zadałem sobie pytanie, czy można tak żyć zawsze – spać w hotelach i podróżować po świecie. Zapytałem Karolinę, czy czuje to samo. Odpowiedziała, że tak. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że ona potraktowała to pytanie jako czysto hipotetyczne, dla mnie natomiast było bardzo realne. Kilka dni później siedziałem w sali egzaminacyjnej, nie mogąc pozbyć się myśli o naszym marzeniu. Upłynęło pięć minut, zanim podniosłem długopis, a kolejne pięć, zanim zmusiłem się do zerknięcia na pierwszą stronę arkusza egzaminacyjnego. Rozejrzałem się. Wszyscy moi znajomi siedzieli skupieni z głowami w dół. Wstałem z czystą kartką w dłoni i oddałem ją egzaminatorowi. Kiedy wyszedłem z tego budynku, poczułem się jak król. Potem adrenalina opadła. W drodze do domu musiałem wymyślić jak powiedzieć Karolinie, że właśnie podjąłem decyzję, że rzucam studia. Zastanawiałem się jak przyjmie to ona i moi rodzice.

Łatwo się domyślić, że pierwsze co zrobili moi rodzice, to zakręcenie kurka z pieniędzmi. Powiedzieli, że od teraz mam radzić sobie sam. Wiedziałem, że mogę liczyć na Karolinę i że razem uda nam się zbudować życie marzeń. Wspólnie wymyśliliśmy plan wykorzystania mojej wiedzy ze sprzedaży w internecie do rozpoczęcia sklepu online w modelu dropshippingu. Wtedy w Polsce ten model biznesowy był szczytem innowacji. Sklep okazał się ogromnym sukcesem, głównie finansowym. W tym czasie zacząłem pochłaniać wszystkie dostępne kursy i szkolenia na temat sprzedaży w Internecie. Po dwóch latach w końcu udało nam się spełnić nasze marzenie o pracy z raju i zarezerwowaliśmy dwa bilety w jedną stronę do Tajlandii.

A potem zorientowaliśmy się, że obrót to nie zysk i jesteśmy 200 000 zł na minusie.

Jakość produktów, które sprzedawaliśmy z wysyłką z Chin pogorszyła się i okazało się, że wydajemy więcej pieniędzy w ramach zwrotów, niż zarabiamy ze sprzedaży. Mój brak biegłości w księgowości skończył się tym, że rażąco przeszacowałem nasze zyski. Wyprowadziliśmy się z wymarzonego mieszkania i wróciliśmy do sypialni Karoliny w domu jej rodziców. Wciąż mieliśmy jednak bilety do raju. Na szczęście jakiś czas wcześniej Karolina wpadła na pomysł, żeby założyć blog podróżniczy (https://karolinapatryk.com) – znowu dość nowy pomysł na tamte czasy – co spowodowało, że nie musieliśmy głodować na ulicach Bangkoku.

Całe szczęście bardzo szybko udało nam się wyjść z długów, a nawet wypracować nadwyżkę finansową.

Prawda jest taka, że zawsze na początku mi się nie udawało. Za każdym razem porażka bolała mnie okrutnie. Za każdym razem jednak wstawałem silniejszy i bogatszy o nowe przeżycia.

Zgromadzone doświadczenie zacząłem wykorzystywać opracowując strategie marketingowe dla bardzo różnych brandów, od produktów kosmetycznych po akcesoria samochodowe i odżywki białkowe. Potem, po dwóch latach, blog zaczął przynosić zyski na tyle wysokie, żebyśmy mogli się z tego utrzymać. Płacono nam za podróżowanie.

Spędziliśmy z Karoliną ostatnie 8 lat pracując zdalnie z ponad 50 krajów na Świecie.
W 2019-2021 pracowałem dla resortu w Tajlandii (https://www.bluehavenbay.com/) gdzie mieści się kilka hoteli, restauracje oraz kilkadziesiąt domków na wynajem. Byłem odpowiedzialny za wymyślenie i wdrożenie strategii marketingowej. Wszystko szło idealnie dopóki nie przyszedł Covid-19 i lockdown, który zablokował możliwość wjazdu turystów z innych krajów do Tajlandii. Ten segment, do którego resort kierował głównie swoją ofertę. Potrzebna była pomoc kogoś kto zna lokalny język i kulturę tak aby zmienić ofertę pod rynek lokalny więc odszedłem.

Dwa miesiące przed rozpoczęciem pandemii rozpoczęliśmy z Karoliną nowy projekt, którego Karolina jest twarzą: https://polishfoodies.com

Kiedy projekt Polish Foodies się rozwijał ja pracowałem dodatkowo “na życie”.

W 2021 i pierwszym kwartale 2022 roku współpracowałem z agencją kreatywną Flamink z Warszawy. Byłem odpowiedzialny za audyty oraz przygotowanie oraz wdrożenie strategii e-commerce dla kluczowych klientów (Classen, Studio Moderna (Mango.pl, Nutribullet.pl), Curver, Keter). Prowadziłem też kampanie SEO i SEM dla mniejszych klientów.

W międzyczasie projekt Polish Foodies rozrósł się na tyle, że nas utrzymuje i można powiedzieć, że jesteśmy rentierami.

W maju 2022 wyjechaliśmy z dziećmi do Tajlandii (Hua Hin) i po trzech miesiącach wróciliśmy a ja czuję, że potrzebuję dalszych wyzwań, aby się realizować.

Chcę pomagać sobie i innym mężczyznom stawać się lepszą wersją siebie, idealnym partnerem oraz przykładem dla własnych dzieci.

Popular Posts: